Granie i śpiewanie

W rzeczywistości marsz ten pojawił się w źródłach węgierskich w początkach XVIII stulecia. Grano go i śpiewano w latach 1701—1711 podczas węgierskiego powstania narodowego przeciw Habsburgom. Rokoszowi temu przewodził książę Siedmiogrodu (i później Węgier) Ferenc Rakóczi (1676— —1735), zresztą przez pewien czas także kandydat do tronu polskiego po klęsce Augusta II Mocnego w wojnie ze Szwedami i po wymuszonej na nim okresowej abdykacji. Dla Madziarów Marsz Rakoczego stał się takim symbolem walki o wolność i niepodległość, jak dla nas, na przykład, późniejsza o lat sto dwadzieścia Warszawianka Kurpińskiego. Natomiast Berlioz rozumiał ten utwór ze swej strony jako wyraz braterskiej solidarności między rewolucyjną Francją i patriotycznymi Węgrami. Nic też dziwnego, że kiedy po raz pierwszy, w lutym 1846 roku, krótko przed wydarzeniami Wiosny Ludów, zadyrygował marsza na koncercie w Sali Redutowej w Peszcie, doszło do wybuchu entuzjazmu, którego temperaturę chyba tylko my, Polacy, potrafimy właściwie ocenić i zrozumieć. Również późniejsze wykonania wielokrotnie potwierdziły sukces tego utworu. „Nadzwyczajne wrażenie — wspomina Berlioz w swoich Pamiętnikach jakie marsz zrobił w Peszcie, skłoniło mnie, by wprowadzić go do mojej Faustowskiej partytury, przy czym pozwoliłem sobie umieścić swego bohatera (Fausta — przyp. J. C.) na początku akcji na Węgrzech i kazać mu patrzeć na przemarsz wojsk węgierskich przez równinę, na której snuje swoje marzenia…