Nawet Bach musiał zdobyć uznanie

Chorał musiał zdobyć uznanie, bo sam Bach, w ostatnich już latach życia, kiedy dokonywał przeglądu swojej dotychczasowej twórczości i kiedy przepisywał na czysto tylko tó, co zasługiwało na uwagę, opracował drugą wersję chorału, tym razem przeznaczoną do solowego wykonania na organach. Opublikował ją między 1746 a 1750 rokiem, wraz z pięcioma innymi Chorałami różnego rodzaju, u swego byłego ucznia, sztycharza Johanna Georga Schiiblera, od którego nazwiska zbiór ten (BWV 645—650) zwykło się między muzykami nazywać Chorałami Schiiblerowskimi. Interesujący nas utwór jest tam numerem pierwszym. Obydwie wersje: pierwotna tenorowa i organowa, są prawie identyczne, trzygłosowe. Radosny temat w • głosie najwyższym, cantus jirmus — w środkowym i bas — jako podstawa całej tej konstrukcji. W opracowaniu organowym głos solowy, śpiewany w kantacie przez tenora, gra się na wydzielonym manuale.
Jan Sebastian, zdając sobie sprawę, że melodia znakomicie mu się udała, z pewnością nie mógł przewidzieć jednego: kariery… jazzowej swego utworu! Tego, że w drugiej połowie XX wieku chorał doczeka się tylu wcieleń synkopowanych. Sygnał do tego, dziś już powszechnego procederu, dały dwa znakomite zespoły francuskie: instrumentalny Bach- -Players, i wokalny Swingle Singers (nazwa grupy pochodzi nie od swingowania, lecz od nazwiska szefa, Amerykanina Warda Swingle). Ich transkrypcje były naprawdę urzekające.