Serdecznie się przyjaźnili, ale do czasu
Kiedy bowiem Walther poczuł w sobie wenę pisarską i w 1732 roku opublikował w Lipsku Leksykon muzyczny, poświęcił w nim krewniakowi ledwie zdawkową wzmiankę. Takiego afrontu mistrz nie mógł się spodziewać, nic też dziwnego, że stosunki się ochłodziły.
Na którym instrumencie weimarskim wykonał Bach swą porywającą Toccatą d-moll po raz pierwszy — nie wiadomo. Oba kościoły od dawna nie istnieją. Zamkowy padł pastwą pożaru jeszcze w 1774 roku, zaś kościołowi św. Piotra i Pawła definitywny kres przyniosły naloty bombowe ostatniej wojny światowej. Bogactwo harmoniczne tego arcydzieła sprawiło, że utwór próbowano transkrybować także na orkiestrę symfoniczną. Spośród licznych prób tego rodzaju, które podejmowano z zapałem na całym świecie, na estradach polskich spopularyzowały się opracowania Leopolda Stokowskiego i Vaclava Smetaćka. Jedynym krajem, gdzie takie transkrypcje przyjmowane są z pewnym niesmakiem, są Niemcy. U nas Chopina też nie zwykło się grywać w przeróbkach, aleć to przecie nie kto inny, a sam Jan Sebastian Bach był pierwszym zapalonym transkryptorem Vi- valdiego, Marcella, Telemanna, a nawet i własnego ucznia, księcia Johanna Ernsta von Sachsen-Weimar.